19 wrz Celebracja
Przez te kilka dni uczestniczyliśmy w przygotowaniach do uroczystości pasowania na wojowników siedmiu chłopców. Na uroczystość przybyło około 300 osób. Wspólnie (mam na myśli tylko mężczyzn, ponieważ kobiety nie mogą brać udziału w takich pracach) budowaliśmy kuchnię, która miała być gotowa na wydanie posiłku dla gości.
W tym celu musieliśmy wykarczować krzewy, a później wykopać rynny o szerokości 20 cm w kształcie litery T, gdzie na połączeniu dwóch linii Masajowie rozpalali ogień i stawiali tam ogromny gar, w którym była gotowana polenta. Na drugim takim stanowisku było przyrządzane mięso z krów i kóz, które były tam wcześniej zabijane. Przy tych wszystkich obrządkach oczywiście też byłem i pomagałem w rozbiórce zwierząt.
Wieczorem, po zmroku zaczynały się tańce i zabawa i trwały one do białego rana. Drugiego dnia tuż przed wschodem słońca nastąpiła kulminacyjna chwila – obrzezanie przyszłych wojowników. O świcie przyjeżdża człowiek, który specjalizuje się w obrzezaniu – nie jest to lekarz. Przyszli wojownicy są poddawani obrzezaniu bez środków znieczulających. Muszą się dzielnie trzymać bo grymas bólu na ich twarzach jest niedopuszczalny. Wojownik musi być dzielny i nie przystoi mu pokazać bólu (to dyshonor) Pozostali mężczyźni mogą być obserwatorami tego zdarzenia -notabene byłem przy tym. Od samego patrzenia wszystko boli. Po obrzezaniu chłopcy zamykani są w chacie i spędzają tam czas do następnego dnia.
W tym czasie od rana wszyscy goście zaczynają biesiadować. Ucztują w cieniu drzew do późnych popołudniowych godzin, a kiedy zapadnie zmrok rozpoczyna się zabawa, której towarzyszy śpiewanie i taniec.
Do oświetlenia placu zabaw były używane głównie telefony, jeśli chodzi o alkohol to raczej impreza dla abstynentów.
Trzeciego dnia gdy zapadnie zmrok nasi świeżo pasowani wojownicy wychodzą na obchód. Jest to związanie z kilkoma kolejnymi obrządkami, których już opisywać nie będę.
Mają pomalowane twarze w barwach czarno-białych, ubrani są w czarne okrycia, specjalnie zrobione buty ze skóry, do głowy mają przyczepione pióra strusia. W ich rękach znajduje się łuk z trzema strzałami. Idą oni do buszu aby uczestniczyć w kolejnych etapach kultywowanej tradycji. Tak czynią przez dwa następne dni.
Robert